Polska mentalność. Jak zrozumieć Polaka i się z nim zaprzyjaźnić?
Jacy są Polacy? Co lubią, czego nie lubią, jakie mają zwyczaje i jak się z nami dogadać, aby zyskać zaufanie i dozgonną przyjaźń?
Przyjazd do nowego kraju zawsze wiąże się z wieloma wyzwaniami — z jednej strony tymi czysto organizacyjnymi i formalnymi. Z drugiej strony, komunikacyjnie wcale nie jest prościej. Nawet jeśli znamy podstawy języka, dochodzi jeszcze cała warstwa kulturowa. A przecież każda narodowość ma swoje typowe zachowania. Jeśli je poznasz, łatwiej będzie Ci załatwiać sprawy w urzędzie czy robić codzienne zakupy, a nawet nawiązywać wieloletnie przyjaźnie!
Punktualność
To dla nas sprawa honoru: jeśli się umawiamy, zwykle jesteśmy na czas lub nawet chwilę wcześniej. To samo dotyczy rozpoczynania pracy, co spotkań towarzyskich. Jeśli ktoś zaprasza Cię na 20:00, przychodzisz na 20:00. 5 minut tolerancji +- uważane jest za normę, więcej to nietakt. Co ważne, jeśli się spóźnisz (nawet 10 minut), w dobrym tonie jest przeprosić.
Dla przyzwyczajonych do punktualności Polaków południowy luz i kompletny freestyle w przychodzeniu na spotkania jest nie do zrozumienia i niemal nie do przyzwyczajenia się.
Oczywiście każdy z nas zna kogoś, kto notorycznie się spóźnia, ale to tylko wyjątki od polskiej reguły.
Pocałunek czy uścisk dłoni?
Jak przywitać się z kimś, kogo nie znasz, znasz trochę, bardzo dobrze? Jeśli jesteś komuś przedstawiany (lub sam się przedstawiasz), najczęściej przypieczętujecie to uściskiem dłoni. Podobnie sytuacja wygląda w środowisku zawodowym: jeśli przychodzisz na spotkanie biznesowe lub z niego wychodzisz, zostanie Ci podana ręka. Uwaga! Jeśli jesteś mężczyzną, powinieneś pierwszy wyciągnąć rękę do kobiety.
Jeśli znasz się z kimś już dobrze i uważacie się za swoich przyjaciół lub dobrych znajomych, przywitanie się najczęściej odbywa się poprzez pocałunek w policzek. A konkretnie trzy pocałunki — najpierw lewy policzek, potem prawy, potem znowu lewy. Ale to tylko na powitanie! Podziękowanie komuś (np. za wręczony prezent) to już tylko jeden pocałunek.
Ta zasada dotyczy pań lub par mieszanych. Mężczyźni, nawet jeśli znają się bardzo dobrze, najczęściej witają się mocnym uściskiem dłoni.
Gościnność
Jeśli zostaniesz zaproszony na imprezę czy spotkanie towarzyskie, spodziewaj się, że będziesz ugoszczony po królewsku. Pisaliśmy już przy okazji tego posta, że Polacy są mistrzami świata w gościnności — nieważne, czy zostaniesz zaproszony na kawę, urodzinowego grilla czy wesele córki prezesa. Samo poczęstowanie kawą nie wchodzi z resztą w grę, pewnie dostaniesz do niej do niej coś słodkiego, najpewniej ciasto (domowe lub z cukierni).
Co ważne, jeśli idziesz do kogoś „w gości”, w dobrym tonie jest przynieść coś gospodarzom, najczęściej czekoladki, wino lub kwiaty. Jeśli już kogoś dobrze znasz i wasze relacje są luźne, na letnią imprezę możesz zabrać zgrzewkę piwa, którym sam chętnie się poczęstujesz. Ważne, żeby nie przynieść piwa tylko dla siebie.
Sprawa butów
Jeśli idziesz do kogoś do domu, pamiętaj o założeniu świeżych skarpetek, bo będziesz musiał zaprezentować je światu. Tak, w Polsce zawsze ściągamy buty po przekroczeniu progu czyjegoś mieszkania i zostawiamy je w przedpokoju. Gospodarze najczęściej sami wskażą miejsce lub mają je na tyle widoczne, że nie będzie problemu zauważyć.
Może się okazać, że powiedzą Ci, żebyś nie ściągał butów — uwaga, jest to kurtuazja i tak naprawdę liczą, że to zrobisz.
Ekspresyjność (a raczej jej brak)
Wsiadając do polskiego tramwaju czy pociągu zauważysz pewnie, że jest w nim dość cicho. No tak, nie mamy zwyczaju głośnych rozmów i nie lubimy, gdy ktoś inny zakłóca nasz mentalny spokój. Nie puszczamy na głos muzyki, nie odsłuchujemy wiadomości audio. Jeśli prowadzimy rozmowy, to raczej przytłumionym głosem.
Czasem zdarzy się osoba, która zachowuje się głośniej — wtedy w jej stronę lądują piorunujące spojrzenia wszystkich podróżnych (a czasem i prośba o ciszę).
Gdzie ten uśmiech?
Polskie miasta wyglądają ponuro. Ludzie idący ulicą nie uśmiechają się, nie pozdrawiają innych przechodniów. Czasem może to wyglądać wręcz szokująco — jakbyśmy ciągle byli w złym humorze i mieli ochotę Ci odburknąć.
Ale tak prawdę wcale tak nie jest. Po prostu nie nawykliśmy do nawiązywania komunikacji z nieznajomymi przechodniami. Jeśli nas zagadniesz, poprosisz o pomoc, zapytasz o drogę — zatrzymamy Cię i chętnie Ci pomożemy.
Alergię mamy tylko na tych, którzy próbują nam coś sprzedać czy namówić do wypełniania ankiet. Wtedy potrafimy wyminąć bez słowa.
Przyjaciel
Polak nigdy nie nazwie Cię swoim przyjacielem po pierwszym wspólnym wyjściu na miasto. Musi upłynąć trochę czasu (i piwa), zanim nabierze zaufania i uzna, że jesteś warty jego uwagi i troski. Ale gdy już na to zasłużysz, możesz być pewien, że nie odmówi Ci pomocy.
Jesteśmy bardzo dumni z naszych relacji z innymi. Rodzina i przyjaciele są zawsze na samej górze naszej hierarchii wartości, dlatego nie traktujemy ich powierzchownie i płytko. Ale na te relacje trzeba najpierw trochę zapracować.
Lubimy mieć to na papierze
Możesz narzekać na polską biurokrację, ale musisz przyznać, że jak już coś masz na papierze, to tak właśnie będzie. Bo my, Polacy, uwielbiamy papier, pieczątki i podpisy i czujemy się wtedy spokojni. Nawet jeśli nie rozumiesz, dlaczego Pani w urzędzie prosi Cię o cztery kopie paszportu, lepiej nie dyskutuj i na wszelki wypadek zabierz piątą. Każda strona sprawy musi mieć swoją kopię, pieczątkę, potwierdzenie.
Na pocieszenie dodamy, że sprawy idą w dobrą stronę i coraz więcej rzeczy załatwisz u nas zdalnie, poprzez strony internetowe czy aplikację. Ale… co papier, to papier.
Pieniądze
Jeśli istnieje w Polsce jakieś tabu, to najczęściej są to szczere rozmowy o pieniądzach. Owszem, jesteśmy bardzo pracowici i przedsiębiorczy, ale częściej powiemy, jak to trzeba ciężko ciułać na chleb, niż przyznamy, że żyje nam się dostatnio i komfortowo.
W towarzystwie raczej nie rozmawiamy otwarcie o swoich zarobkach i nie wartościujemy, czy jakaś kwota to dużo, czy mało (aby kogoś nie urazić lub nie być uznanym za krezusa).
Ludzie powszechnie znani z dużych majątków często są posądzani o nieuczciwe praktyki lub o to, że „im się udało”. Tak, zazdrościmy sąsiadowi nowego samochodu i po cichu liczymy, ile musiał zarobić, żeby sobie na niego pozwolić.
A Ty, co o tym myślisz?