Pochodzi ze Stanów, mieszka w Katowicach. Historia Amerykanina, który wybrał Polskę
„Amerykanie i Polacy wcale nie różnią się aż tak bardzo”, mówi Greg, który od ponad dekady mieszka w Katowicach. Zapytaliśmy go o polskie początki końca lat 90. i aktualne doświadczenia życia w Katowicach. Jak Polska jego zdaniem zmieniła się przez te wszystkie lata i co Greg myśli o Polakach?
Katowice to coraz bardziej kosmopolityczne miasto, które staje się domem dla wielu obcokrajowców, którzy decydują się na przeprowadzkę do naszego miasta. Znajdują tutaj dobrą pracę, robią biznes, nawiązują przyjaźnie, zakładają rodziny. A my mamy szczęście ich znać i dzielić się ich historiami z Wami. Poznajcie Grega, bohatera naszej pierwszej międzynarodowej opowieści.
Wellcome Home: Cześć Greg! Dziękujemy, że zgodziłeś się z nami porozmawiać. Powiedz nam, jak długo już mieszkasz w Polsce i czym się zajmujesz?
Greg: Mieszkam w Polsce nieprzerwanie od lata 2010, ale byłem tu już wcześniej, w latach 1998-1999, gdy pracowałem dla wielkiej międzynarodowej korporacji. Byłem wtedy na zagranicznym kontrakcie. Teraz jestem nauczycielem angielskiego.
WH: Dlaczego zdecydowałeś się przyjechać do Polski? I jak to się stało, że tutaj zostałeś?
G: Cóż, zdecydowałem się wrócić do Polski, gdy moja ówczesna firma popadła w kłopoty finansowe. Poczułem, że to dobry moment, by odejść i zacząć nowy rozdział w swoim życiu. To był czas wielkiego kryzysu finansowego w Stanach. Nie było co liczyć na dobrą pracę. Miałem tu wielu przyjaciół z czasów mojego poprzedniego pobytu i to oni sugerowali mi, żebym przyjechał i zajął się uczeniem języka. Postarałem się więc o oficjalny certyfikat nauczyciela angielskiego i jestem!
WH: Jakie były Twoje pierwsze wrażenia dotyczące naszego kraju i ludzi? Kiedy poczułeś, że chcesz tutaj zostać?
G: Moja pierwsza wizyta w Polsce miała miejsce tak naprawdę jeszcze wcześniej, w 1997 roku. Podróżowałem wtedy biznesowo po całym świecie i poznawałem różne kultury. W tamtym czasie Polska mocno odstawała od Zachodu. Na dalszym etapie mojej kariery wracałem do Polski służbowo i byłem w stałym kontakcie z moimi przyjaciółmi, więc śledziłem te zmiany na bieżąco.
WH: Jak Twoim zdaniem Polska się w tym czasie zmieniła?
G: Przede wszystkim poprawiła się infrastruktura i drogi. Powstały lotniska, centra handlowe. Kolosalnie poprawiła się też dostępność produktów. Internet i telewizja kablowa stały się powszechne, dzięki czemu zaczęliśmy nadążać za Zachodem. Widzę też dużo większą różnorodność w sektorze rozrywki, co jest oczywiście bezpośrednio połączone ze wzrostem zarobków.
WH: A dlaczego akurat Katowice?
G: Mieszkałem wcześniej w Warszawie i w małym miasteczku we wschodniej Polsce. Katowice wydają mi się idealne, nie za duże, nie za małe. No i mam tutaj przyjaciół, którzy pomogli mi się zadomowić. W momencie, gdy ja podjąłem decyzję o przeprowadzce, Katowice właśnie rozpoczynały proces przemiany, który znacząco wpłynął na jakość życia mieszkańców.
WH: Zajmujemy się wynajmem mieszkań, dlatego musimy Cię o to zapytać: masz swoje mieszkanie czy wynajmujesz?
G: Wynajmuję mieszkanie w centrum.
WH: I co najbardziej Ci się w nim podoba?
Moje mieszkanie znajduje się w starej kamienicy. Budynek ma ponad 100 lat, ale był wyremontowany, więc mieszka się wygodnie. Najbardziej lubię te ogromne pokoje i wysokie sufity.
WH: Uczysz angielskiego. Myślisz, że my, Polacy, dobrze znamy ten język?
G: Nawiązując do wcześniejszego pytania, jak zmieniła się Polska, muszę szczerze przyznać, że poziom angielskiego Polaków również bardzo się poprawił. Widzę to szczególnie w sklepach czy restauracjach. 10 lat temu ciężko było porozumieć się z kelnerem po angielsku. Wyjątkiem były tylko restauracje hotelowe. Dziś to już przeszłość.
Uczyłem też angielskiego na uniwersytecie na kierunku o profilu biznesowym i moi studenci znali język naprawdę świetnie. Ewidentnie więc uczyli się go już wcześniej. I to z dobrym rezultatem.
WH: Mówisz po polsku? Czy komunikacja w codziennym życiu sprawia Ci problemy? Jakieś zakupy, spotkania, wizyty w urzędach?
G: Mówię po polsku, ale ze wstydem przyznaję, że mogłoby być lepiej… Na swoją obronę mam to, że uczę angielskiego i w tym języku jestem zmuszony rozmawiać przez cały dzień. Chodzę na lekcje polskiego raz w tygodniu, bo wiem, że regularna nauka jest ważna.
W codziennym życiu nie dostrzegam żadnych trudności. Zakupy, jedzenie na mieście czy większość czynności nie jest problemem. Ale gdy muszę pójść do urzędu, zawsze zabieram ze sobą kogoś z moich polskich przyjaciół.
WH: Porozmawiajmy więc o ludziach. Za co lubisz Polaków? Co sprawia, że jesteśmy inni niż Amerykanie?
G: Polacy są bardzo gościnni. Jeśli ktoś zaprosi mnie do siebie do domu, szczególnie w święta, jestem ciągle zachęcany do jedzenia. I ciężko jest odmówić, bo polskie jedzenie jest naprawdę pyszne. To też pokazuje, jak doceniacie wspólne spędzanie czasu, co bardzo mi się podoba.
Amerykanie i Polacy wcale nie różnią się aż tak bardzo. Ludzie, szczególnie młodzi, są do siebie bardzo podobni. Nie chcę popadać w stereotypy, ale myślę, że Amerykanie są mniej formalni. Polacy z kolei wydają mi się bardziej bezpośredni. Mam nadzieję, że moi polscy przyjaciele nie będą mieli mi tego za złe, ale uważam, że świetnie wychodzi Wam narzekanie. To jak narodowa rozrywka.
WH: Masz w Polsce wielu przyjaciół?
Tak, całkiem sporo. Z wieloma nie spotykam się zbyt często, bo mieszkają w Warszawie, Krakowie i innych częściach Polski. Na szczęście tu, w Katowicach, mam grupę bliskich przyjaciół, z którymi widuję się regularnie.
WH: Czy jest coś, czego nadal nie potrafisz w Polsce zrozumieć? Coś, co Cię śmieszy albo złości?
G: Wiele lat temu moja odpowiedź byłaby zapewne znacznie dłuższa niż teraz. Wciąż zadziwia mnie system zapisywania się na wizyty lekarskie. Konieczność wizyty u lekarza pierwszego kontaktu, żeby dostać skierowanie do specjalisty, uważam za kompletną stratę czasu.
Nie jestem też zwolennikiem niehandlowych niedziel. Nie, żebym robił zakupy co niedzielę, ale brakuje mi tej wygody pójścia do sklepu, gdy mam taką potrzebę czy po prostu ochotę.
Bawi mnie też, gdy w Dzień Wszystkich Świętych cmentarz zamienia się w pokaz mody. Wiele Polek zakłada swoje absolutnie najlepsze ubrania, płaszcze, nawet kapelusze i paraduje jak po wybiegu. To naprawdę zabawne. Ale w Stanach w ogóle nie świętujemy tego dnia, więc sama idea wydaje mi się piękna.
WH: Czy za czymś jeszcze tęsknisz? Albo jest coś, czego wciąż nie możesz u nas kupić?
G: Tęsknię oczywiście za rodziną i przyjaciółmi. Czy mi czegoś brakuje? Nie wiem, czy znacie Costco? Takie Makro, ale dużo lepsze. I jeszcze PetSmart. To sklep wielkopowierzchniowy dla zwierząt, który oferuje całą masę usług dodatkowych: hotel, fryzjera, weterynarza. Mieszkając w Stanach, często korzystałem z ich oferty.
WH: Jakie masz plany na przyszłość? Czy myślisz o emeryturze w Polsce?
G: Raczej nie wrócę do Stanów. Myślę o dzieleniu mojego czasu pomiędzy Polskę a Hiszpanię. Do emerytury zostało mi jeszcze trochę czasu, zobaczymy.
WH: Czy myślisz, że Polska i Katowice są przyjazne obcokrajowcom? Czy poleciłbyś przeprowadzkę do Polski innym expatom?
G: Tak, jasne! Zajęło to trochę czasu, ale zdecydowanie Polska, jak i same Katowice, to naprawdę warta polecenia destynacja. Za każdym razem, gdy odwiedza mnie moja amerykańska rodzina czy przyjaciele, słyszę zachwyty nad pięknem Waszej natury, bogactwem historii i tym, jak nowocześnie się tutaj żyje. Czuję się ambasadorem Polski i zawsze będę ją szczerze polecał innym.